Mam pod ręką książkę, którą wypożyczyłam w Dziupli
Publicznej w Kłaju.
Może mój wybór Was zdziwi? Cóż, różne się książki przegląda, inne się podczytuje,
jeszcze inne zaczytuje, niektóre od razu odstawia na bok, bo nie ta bajka, a
jeszcze inne kupuje, by po przeczytaniu niemal na jednym oddechu, ustawić na
zacnej półce, która jest taką małą, domową Dziuplą czytacza.
No tak. Tytuł miał być. Jak schudnąć po 40?
Autor: Agnieszka Mielczarek
- Dlaczego w ogóle sięgnęłam po tę książkę? – taka refleksja
zakiełkowała w mojej głowie, gdy wieczorkiem wyjęłam ją z torby, by bliżej się
przyjrzeć i głębiej do niej zajrzeć.
- Bo spodobał Ci się kolor okładki – podpowiedział mi głos
wewnętrzny, czyli moje Ja drugie.
- E tam… Raczej przyciągnęła
uwagę żona celebryty, dziennikarza sportowego, Macieja Kurzajewskiego –
odpowiedziałam. – Bo przecież nie tytuł. Nie jest do mnie skierowany, bo „40”
to już dla mnie historyczna data, która przeminęła z wiatrem, a nawet
przeminęła bez wiatru i bez jakiegokolwiek mojego starania się o przeminięcie. Co
za CYFRA!!! 40!!! – poczułam, że ogarnia mnie niechęć do niej i jeszcze inne coś
poczułam, ale nie będę się rozdrabniać.
- A co? – odezwało się znowu Ja drugie – Latka lecą. Trzeba zrobić jakiś remont, trzeba coś w sobie
poprzestawiać, pomeblować, żeby można było chociaż taką kieckę założyć jak ta
Kurzajewska. Ech, jak ona się uśmiecha z tej okładki!
OK. Okładkę przejrzałam z każdej strony. Czas na zawartość. Może znajdę w tym
sezamie jakiś cudny sposób, jakieś nektary i ambrozje, które umożliwią wspomniany
remont. W środku niespodzianka. Duuuużo fotek żony K. i innych dam, których nie
znam i jeszcze więcej przeróżnych potraw
pobudzających moje soki żołądkowe. Kasza z warzywami na szybko, soczewica z
tajskim winegretem, smażone ziemniaki z kiszoną kapustą, zupa z warzyw które
mam pod ręką…
- Idę do kuchni – mówię do Ja drugiego i odkładam Kurzajewską i „40”, i zupę z warzyw pod ręką na bok.
Pomidorowa z lodówki na szybko odgrzana bardzo mi smakuje. Może jeszcze wrócę do tej
książki, ale remont ze sobą muszę zrobić przy pomocy innej literatury. Z pewnością książka kucharska mi nie służy. Nie polecam jej tym po 40, ale 15, 20, a nawet 30 jak najbardziej, bo potrawy przygotowane sprytnie, wedle zasad zdrowej kuchni i ciekawie podane, mogą przysłużyć się do tego, by po 40 nie trzeba było poszukiwać książek na temat odchudzania.
- Masz na starej, zacnej półce - usłyszałam znowu Ja drugie - wypróbowaną przed laty książkę, która na remontowanie zdecydowanie bardziej się nadaje.
- Hmm... O jakiej książce mówisz? - zapytałam.
- Przypomnij sobie - odpowiedziało zupełnie niezłośliwie.
PS Jak sobie przypomnę, to napiszę. Bywajcie Czytacze.
PS Jak sobie przypomnę, to napiszę. Bywajcie Czytacze.
* Mielczarek Agnieszka: Jak schudnąć po 40? Świat Książki, Warszawa 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz